You've been Gilmored!

14:00:00

  Już niedługo, bo 25 października, Netflix wypuszcza kontynuację "Kochanych kłopotów". Ach, te "Kochane kłopoty"... Cudowny serial. Zaplanowałam go obejrzeć już w maju, zaczęłam oglądać w czerwcu, a na początku września miałam wieczór z dwudziestym drugim odcinkiem siódmego sezonu, czyli z odcinkiem ostatnim. Gdy dowiedziałam się, że Netflix zamierza wypuścić miniserial pokazujący losy dziewczyn Gilmore i ich otoczenia po tylu latach popadłam w euforię i już nie mogę się doczekać. Bo "Gilmore Girls" to wspaniały serial!

Masz rację, Lorelai. Zostałam "zgilmorowana"...

 Lorelai Gilmore to młoda kobieta wychowująca samotnie szesnastoletnią córkę, Rory. Jest osobą towarzyską, zabawną, silną i uzależnioną od kawy. Planuje wysłać Rory do prywatnej szkoły o wyższym poziomie nauczania. Nie ma jednak funduszy, więc postanawia poprosić rodziców, z którymi od lat jest skłócona o pożyczkę. Tak Rory idzie do prywatnej szkoły i wraz z matką co piątek muszą pojawiać się u dziadków na kolacji.

 Więź, która łączy Lorelai i Rory jest niezwykła - na pierwszym miejscu jest ogromna przyjaźń, dopiero później relacja matka-córka. Są dla siebie ogromnym wsparciem, świetnie się dogadują i mają wobec siebie wiele zaufania - na tak mocnych fundamentach można zbudować najlepsze relacje. Ale nie mamy tu tylko dwóch pokoleń Gilmorek... Jest jeszcze Emily (no i Lorelai I, ale to nie istotne)! Czasami miałam wrażenie, że jest ona tą złą kobietą, która nawet własnej i jedynej córki nie potrafi kochać. Czasami jednak (i to częściej niż to pierwsze) zauważyć można starania, w których niestety na próżno dążyła do odbudowania relacji ze swoim dzieckiem. I to jest właśnie jeden z wielu aspektów, które czynią ten serial wyjątkowym, bo przecież tak bardzo ludzkie i przyziemne jest to, co między pokoleniami Gilmorek się dzieje...

Lorelai i Rory mimo tego, że między nimi jest szesnaście lat różnicy, przeżywają podobne historie, takie jak miłosne wzloty i upadki czy problemy i sukcesy w szkole/pracy. Są do siebie podobne w zachowaniach i sposobie bytu. Choć są inne, można zauważyć w nich wiele wspólnego. Nie dziwię się więc, że ich więź jest tak silna i wyjątkowa. Druga, przeciwna forma relacji matka-córka przedstawiona jest nam między Emily i Lorelai. Wymagająca matka i nieokiełznana córka, różnice zdań i inne poglądy na świat. Ale w tej parze też jest wiele wspólnego - obie uparte, ambitne i asertywne. Mimo to, nie potrafią znaleźć wspólnego języka na dłuższą chwilę. I tak to jest - raz podobieństwo jest błogosławieństwem, raz przekleństwem (może za mocne sformułowania, ale nie znajduję innych słów, więc...)

 Miasteczko Stars Hallow. Niesamowite, pełne magii miejsce. Mała mieścina, w której klimat jest przyjazny, a mieszkańcy niezwykle bliscy sercu. Nie ważne są różnice zdań czy niezrozumienie - tak naprawdę wszyscy są jedną wielką rodziną. To oni są fundamentem cudownej atmosfery, a ich wspaniałości nie potrafię wyrazić w słowach, więc odsyłam do serialu ;)

 Każda książka, każdy film i serial daje nam coś (a raczej kogoś), co nazywany "ulubionym bohaterem" i zazwyczaj w liczbie mnogiej ;) Kto mi zapadł głęboko w sercu? Paris, Luke i Dean. Wszystkie postacie serialu są wspaniałe, ale te trzy to moje podium (w kolejności jak wyżej). Paris jest postacią niewątpliwie genialną. Dialogi, które przeprowadza, jej sposób bytu, jej pogląd na świat - to wszystko na dodatek wspaniale odegrane przez Lizę Weil. Majstersztyk jakich mało
Ciekawostka: Liza Weil poszła na casting do roli Rory i się nie dostała. Jednak tak spodobała się twórcom, że specjalnie dla niej napisali postać Paris.
 Luke. Mężczyzna wspaniały. Zaradna złota rączka, genialny barista (najlepsza kawa w "Luke's"!!!). cudowny człowiek. Żyć, nie umierać z takim u boku. Nawet nie wiem, jak opisać w kilku zdaniach tak niesamowitą postać.
Ciekawostka: Luke był postacią, która miała być nieistotnym szczegółem wyłącznie odcinka pilotażowego. Jednak twórcy dostrzegli, jak dobrze Scott Patterson (Luke) i Lauren Graham (Lorelai) czują się w swojej obecności i postanowili na stałe wpisać postać Luke'a do scenariusza, w dodatku jako jednego z głównych bohaterów.  
 No i Dean. On był taki miły, cudowny, troskliwy, zaradny - nieoszlifowany jeszcze przez życie diament. Nie chcąc zdradzać fabuły informuję: SPOILER!!!
Dlaczego Rory zostawiła Deana? Taki chłopak mógł się znudzić?! Szalony Jess lepszy?! A potem... Przecież on się dla niej rozwiódł (dla siebie też, ale to tam...)!!! Nigdy nie daruję twórcom tego, co zrobili Deanowi - to na szczęście jedyny minus produkcji. KONIEC SPOILERU!!! A tak nawiasem (a raczej hashtagiem) mówiąc jestem #TeamDean

 W serialu "Kochane kłopoty" znajdziemy piękno przyjacielskiej więzi między matką i córka, cudowność społeczeństwa małej miejscowości, magię przyjaźni i miłości, codzienne problemy, złamane serca, momenty pełne śmiechu i głębokiego wzruszenia. Wspaniałość tego serialu tkwi w tym, że w fantastyczny sposób - zabawnie, kreatywnie i ujmująco - został stworzony przez scenarzystów i genialnie przestawiony przez obsadę. Fabuła dotyka codziennego życia i przy niektórych wątkach pojawić się może myśl: "Mam tak samo".

 Prostota i przyziemność tego serialu, a przy okazji również humor i poruszenie, sprawiają, że każdy widz czuje się dobrze podczas oglądania. Choć nie ma tu cliffhangerów, zawsze pojawia się w głowie pytanie "Co będzie dalej?" i chce się kontynuować oglądanie.

 Niesamowita obsada. To główna zaleta serialu. Wspaniała Lauren Graham w roli Lorelai, idealna Alexis Bledel jako Rory czy Scott Patterson odtwarzający rolę Luke'a - wszyscy aktorzy są związani ze swoją rolą, oddają ją prawdziwie i świetnie do nich pasują. Nigdy nie mogłabym wyobrazić sobie innych aktorów obsadzonych w tych rolach.

 Ten serial to niesamowita przygoda! Cieszę się, że niedługo historia powróci w "Gilmore Girls: A Year in the Life". Serial, który zapada w serce. Warto polecić go każdemu. Osobiście już tęsknię za tym serialem ;")

Moja ocena: 9,5/10

A. Sherman-Palladino "Gilmore Girls" sezon 1-7 | The WB / The CW | 153 odcinki | 45 min.

3 komentarze:

  1. Oglądałam ten serial jako nastolatka, byłam nim zauroczona. Też czekam na nowe odcinki od Netflixa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że ktoś się odezwał :D
      Cieszę się, że serial Ci się podoba ;)

      Usuń
  2. Spędziłam z Gilmorkami kawał czasu - z mamą zawsze oglądałam ten serial, niedawno go sobie odświeżyłam... Mam do niego wielki sentyment - przeżyłam z nim tak wiele różnorodnych i prawdziwych chwil. Gilmorki będą w moim sercu na wieki ♥

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.