Rok z życia Fangirl (2015)
Rok 2015 był dla mnie przełomowy. Postanowiłam, że założę bloga i będę dzielić się na nim swoją opinią na temat książek, filmów i innych przeróżnych rzeczy. Wcześniej nie miałam komu opowiadać o swoich odczuciach co do książek czy filmów i z kim je konfrontować. Teraz mam gdzie przelać swoje wrażenia i czasami nawet ktoś w komentarzu udzieli się w kierunku tematu.
Recenzowanie książek spowodowało, że zaczęłam czytać o wiele więcej niż wcześniej. Ten sam skutek miało na mnie recenzowanie filmów. Od kiedy tylko nauczyłam się rozpoznawać literki i układać je w słowa, a te w zdania, kochałam książki i tajemnice w nich się kryjące. Jednak nie byłam wielką fanką zakorzeniania się coraz szerzej w świecie literatury - poprzestałam na Harrym Potterze, Igrzyskach Śmierci, Percym Jacksonie i kilku innych tytułach. Co prawda z czasem zaczęłam sięgać po inne książki, jednak myślę, że rozpoczęcie recenzowania zachęciło mnie do odkrywania nieznanego w najdalszych zakątkach świata książek.
Dzięki blogowi zaczęłam korzystać z Internetu. Wcześniej był dla mnie tylko pomocą naukową, choć i tak częściej posługiwałam się innymi źródłami wiedzy, a teraz nauczyłam się korzystać z jego dobroci. Wcześniej na kolejne odcinki ulubionych seriali musiałam czekać do ich polskiej premiery i nie do każdego odcinka miałam dostęp - sama miałam tylko cztery kanały telewizyjne ściągane najprostszą anteną, a wszystkie odcinki seriali, które leciały na kanałach niedostępnych w moim domu nagrywała mi babcia i czasami niestety nieudolnie. Teraz każde nowinki mam na wyciągnięcie ręki i to często z napisami dzień po premierze. Do czasu, gdy nie korzystałam dużo z Internetu oglądałam filmy tylko dostępne w TV i czasami przeczytawszy o fajnym filmie w jakiejś gazecie z programem telewizyjnym wyruszałam w odwiedziny do babci. Teraz bez problemu "biere wszystko z neta". Niedostępne wcześniej w bibliotece miejskiej książki mogę teraz czytać w wersji elektronicznej. Żyć nie umierać!
Nowych tytułów zaczęło przybywać nie tylko na mojej niespisanej liście "Przeczytane", ale też w moim małym prywatnym księgozbiorze. Do pewnego czasu moja biblioteczka liczyła zaledwie 5-6 tytułów, a teraz jest ich kilkadziesiąt. Otwarcie księgarni Matras w pobliskim mieście przyczyniło się do mojego nałogu kupowania książek, albo choćby ich oglądania na półkach sklepu.
Jako blogerka włączyłam się do akcji "Bloggers write letters" i dzięki temu poznałam wiele fajnych dziewczyn, które tak jak ja poszukują wyrzucenia z siebie emocji w blogsferze. Wreszcie miałam ludzi, z którymi mogliśmy pisać do siebie listy tradycyjne. Niesamowita zabawa i powrót do tej pięknej przeszłości, gdy kartka papieru przenosiła nasze emocje przez całą Polskę i pokazywała je adresatom.
Gdy już w maju Potterheads czekali na coroczny maraton HP w telewizji, okazało się, że maratonu nie będzie. Stacja ta nie miała w planach jego organizowania. Wielu z nas pisało na kontaktowy e-mail telewizji w celu namówienia ich do zaczarowania naszych wakacji. Tak oto powstał TARPM, czyli Tajny Anonimowy Ruch Potterowych Maratończyków. Ósemka ludzi (w tym ja) starała się za wszelką cenę wpłynąć na stację błagalnymi i wnikliwymi mailami. Po ciężkiej harówce TARPM-u i innych Potterheads wywalczyliśmy nasz maraton i już od lipca co tydzień w piątkowy wieczór mogliśmy spędzać czas z Harrym i jego ferajną. Gdy tylko jeden z TARPM-owiczów zobaczył reklamę zapowiadający program na lipiec tej stacji, zaczęliśmy planować oblanie sukcesu. Mini-zlot w Chojnicach pozwolił nam się bardziej poznać i przeżyliśmy razem niezapomniany dzień. Przyrzekliśmy sobie, że jeśli trzeba będzie jeszcze kiedyś walczyć o Harry'ego to wspólnie staniemy do batalii.
Podsumowując, w tym roku stało się wiele; poznałam wielu fajnych ludzi z blogsfery i innych sfer Internetu, zaczęłam czytać więcej i kochać książki bardziej, więcej filmów i seriali udało mi się poznać i obejrzeć no i liznęłam trochę czeskiego :)
Życzę Wam wszystkim szczęśliwego i owocnego nowego, 2016 roku! Mam nadzieję, że poszczęści się wszystkim w tych nadchodzących nowych 366 dniach i doznacie wielu ciekawych wrażeń.
Brak komentarzy: