To the circle of life!

14:00:00

 Gilmorki powróciły! 25 listopada Netflix wypuścił czteroodcinkowy miniserial "Kochane kłopoty: rok z życia". Powrót "Kochanych kłopotów" w miniserialu od Netflixa to strzał w dziesiątkę dla wydawałoby się "odwiecznych" fanów Gilmorek. Oryginalny serial był tak uniwersalny, że nie sposób nie mówić o nim w samych superlatywach.

Cztery półtoragodzinne odcinki "Roku z życia" pokazuje nam to, co się zmieniło przez dziewięć lat, co pozostało takie same i resztę, która zmienia się na naszych oczach. Zaczynamy zimą, przechodząc przez wiosnę i lato, by opowieść o roku z życia Gilmorek zakończyć jesienią. Jednak nie wiadomo, czy aby na pewno "zakończyć"...


 Kariera Rory rozwija się, jest w związku z Paulem, o którego istnieniu często wszyscy zapominają, a w międzyczasie jest i on: Logan Huntzberger. Lorelai i Luke wiodą dość szczęśliwe życie - każdy wie, że takich trzech jak ich dwóch to nie ma ani jednego! Choć Richard niestety zmarł, Emily stara się zachować swoją Gilmorską twarz. 
 Choć lata minęły, a życie płynęło dalej, wszystkie trzy się nie zmieniły - wciąż są tymi samymi Gilmorkami, z którymi pożegnaliśmy się dziewięć lat temu. Tak więc zaczynam z paniami wspaniały rok od ulubionej pory Lorelai - zimy. A co tam w Stars Hallow słychać? Lane i Zack wychowują swoje wspaniałe bliźniaki, nie zapominając przy tym o swojej kapeli, Dargonfly Inn jakoś funkcjonuje (ale nie będę spoilerować), a życie reszty mieszkańców nie uległo wielkiej zmianie.
 Dobre stare Gilmorki i całe ich wspaniałe otoczenie nareszcie wróciło!


 Stars Hallow ma w swej tradycji urządzanie festynów z rozmaitych okazji. Wiosna to idealna pora, by dziewczyny przygotowały piknikowe koszyki, a mężczyźni byli hojni biorąc pod uwagę smakołyki, które mogą wylicytować wraz z ich autorką.
 Kirk ponownie nakręcił swój film, Rory i Paris odwiedziły Chilton, a Lorelai i Emily zaczęły wspólną terapię. Jest wiosna, a Stars Hallow rozkwita.


 Taylor słynie z wielkiej wyobraźni i latem to udowadnia. Zaczyna się casting do "Stars Hallow The Musical", Lorelai ląduje w kręgu ekspertów, którzy mają ocenić spektakl przed jego premierą, Rory ratuje lokalną prasę, pojawia się Jess (♥). Trochę się dzieje 😃


 Lorelai rusza w drogę w nieznane, Rory przeżywa przygodę z Brygadą Życia i Śmierci, Emily szuka przepisu na szczęście, pojawiają się Christopher i Dean (♥). Nadszedł koniec, jaki wymarzyła sobie Palladino.


 Tęskniłam za całym serialem, choć oglądałam serię zaledwie dwa miesiące temu. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić euforii fanek, które na powrót Gilmorek czekały dziewięć lat! Miło było zobaczyć wszystkich w swoich rolach. Lorelai, Rory, Luke, Emily, Logan, Jess, Dean, Paris, April, Kirk, Lane, Michel, Taylor, Miss Patty i wiele, wiele innych. Uśmiech sam zakradał się na moją twarz, gdy tylko ktoś "pierwszy raz" pojawiał się w serialu. 

 Czekając na nowe "Kochane kłopoty" liczyłam, że nie zepsują one tego, co zbudowały poprzednie siedem sezonów. Wiadomo, jak większość powrotów seriali wygląda. Na szczęście "Rok z życia" było czymś ujednoliconym z poprzednią serią, ale też czymś nowym. Humor i ogólna ciepła atmosfera pozostała, a dobrze zrealizowany ciąg historii i jak gdyby nowe wątki były powiewem świeżości, co działa dobrze na korzyść produkcji.

Jak niektórzy pewnie wiedzą, finałowy sezon "Kochanych kłopotów" stworzony został bez twórczyni serialu, Amy Sherman-Palladino, gdyż pomiędzy nią a stacją doszło do nieporozumień, ale to mniej istotne. Najważniejsze, że Netflix po tylu latach postanowił powrócić do pięknej historii o Gilmorkach, a Sherman-Palladino mogła zakończyć serial tak, jak zawsze tego chciała. Więc po dziewięciu latach fani mogli wreszcie usłyszeć "TE cztery słowa", które miały zakończyć pewien rozdział w życiu panien Gilmore.

 Koło życia się zamknęło. Wszyscy jednak mają w sercu gdzieś nadzieję, że kiedyś jeszcze o Gilmorkach usłyszymy :)

Moja ocena: 9,5/10

A. Sherman-Palladino "Gilmore Girls: A Year In A Life" | Netflix | 4 odcinki | 90 min

1 komentarz:

  1. Och, te Gilmorki! Kto nie cieszył się na ich powrót?!
    "TE cztery słowa" wreszcie padły, historia w pewnym sensie zatacza koło (choć tak nie do końca).
    Z jednej strony mam nadzieję na więcej, z drugiej zaś myślę, że wszystko zostało już powiedziane w tej historii.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.