Będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali

14:00:00

Edward Cullen to wciąż dla Belli najważniejsza osoba pod słońcem. Są parą i jest im razem cudownie. Gdyby tylko chłopak nie był wampirem! Niestety, ten fakt wszystko komplikuje, także z pozoru niewinną zażyłość dziewczyny z przyjacielem z dzieciństwa Jacobem. Wiosną Edward musiał bronić ukochanej przed swoim krwiożerczym pobratymcem, jesienią zakochani uświadamiają sobie, że był to dopiero początek ich kłopotów…

źródło opisu: http://lubimyczytac.pl/

Drugi tom opowiadający o życiu Belli Swan rozpoczyna się ciekawie. Co fajnego tkwi w początku książki? Edward znika. Znika z życia panny Swan, by ona mogła być bezpieczna. "Będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali". Przecież zawsze marzyłam, żeby ta dwójka nigdy się nie poznała! Jednak Bella nie zapomina o swoim wampirzym przyjacielu. Cały czas płacze, łazi jak jakieś widmo i w ogóle jej złamane serce zaburzyło jej równowagę. 

Po wielu stronach wspominań idealnego Edwarda i pogrążaniu się we własnej głupocie, Bella coś zauważyła - gdy robi coś niebezpiecznego co zagraża jej życiu (nawiasem mówiąc, mogłaby się bardziej postarać) słyszy głos... Głos Edwarda.

No i tak jakoś nasza Bella robi różne głupoty, żeby Edzia mieć choćby w swojej głowie. Ogólnie cała książka skupia się na opłakiwaniu straty Pana Wampira i choremu zapobieganiu zapomnienia o nim i bycia jak najbliżej jego. Czyli cała powieść o niczym, a w dodatku te „nieudane próby samobójcze” - mogłaby się zlitować nad czytelnikami i zrobić coś... skuteczniejszego.

Dało nam się poznać wilczą część naszych bohaterów i... smutek. Jak do tej pory uwielbiałam wilkołaki - te straszne bestie, ludzie, którzy na co dzień zazwyczaj są niesamowitymi osobami stają się nieświadomym i niebezpiecznym potworem były naprawdę inspirującymi postaciami. Tutaj... Przytulaśne, wielkie, puszyste i potulne pieseczki. Nie zauważyłam w nich za grosz wilkołactwa. Aż chce się wrócić choćby do „Pottera” i do Remusa Lupina.

Coraz bardziej zarysowuje się nam tu trójkąt miłosny. O tak, ulubiona figura geometryczna każdego pisarza pałającego się po części miłosnymi powieściami dla nastolatków! Najpierw Edzio, potem Jacob, potem Edzio... No weźże się dziewczyno zdecyduj! To takie męczące, gdy obiekt westchnień głównej bohaterki jest wątkiem zmiennym. Jednak mam szacunek do Belli za to, że jej się ci chłopacy nie mylili. 

W gruncie rzeczy autorka wiele do serii tą książką nie wniosła i nie ma za bardzo czego oceniać. Przynajmniej moje palce odpoczną, a mózgowi już na zawsze pozwolę zapomnieć, że o "Księżycu w nowiu" pamiętał... W sumie nawet nie ma o czym pamiętać, bo to tylko kilkaset stron o tym, jak Bella za swym Edwardem tęskni.

Ocena książki: 2/10

Stephenie Meyer "Księżyc w nowiu" | Wydawnictwo Dolnośląskie, 2009 | cykl "Zmierzch" tom 2 | 488 stron

1 komentarz:

  1. Pomarzyć można, ale nie sądzisz, że niemożliwym jest zabicie głównej bohaterki (jakakolwiek by nie była) już w drugim tomie? Bez Belli przecież ta saga mogłaby, nie daj Boże, stać się... całkiem przyjemna? :D

    "...to tylko kilkaset stron o tym, jak Bella za swym Edwardem tęskni" - po co sę tak rozpisywałaś, to by w zupełności wystarczyło ;)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.