In the end, everything matters.
Hannah Baker nie żyje. Tak, nastolatka, która na pozór miała dobre życie postanowiła popełnić samobójstwo. Ale Hannah nie zamierzała tak po prostu odejść. Zostawiła siedem kaset, a na nich 13 powodów, dlaczego dokonała tego makabrycznego kroku.
Cała historię poznajemy z perspektywy Clay'a Jensena. Chłopak nie był obojętny dziewczynie, ani ona jemu. Co odcinek Clay odsłuchuje jedną stronę taśmy, odkrywając przed nami powody, które popchnęły Hannę do podjęcia tak poruszającej decyzji. A powody te mają imiona - m. in. Jessica, Alex, czy Justin.
Serial niewątpliwie sprawił, że zaczęłam myśleć nad znaczeniem egzystencji, dokonywać rozrachunku dotychczasowych kroków w moim życiu... Tak, serial ten zdecydowanie skłania do refleksji. Z jednej strony większość tytułowych powodów było dla mnie (i dla wielu innych fanów) zbyt błahych, by mogły mieć aż tak drastyczne skutki. Z drugiej strony każdy ma inną wrażliwość i jak powiada moja wspaniała polonistka "dla jednych może to być błahostką, dla innych końcem świata". Może Hannah należała do tych drugich? Nie da się jednak ukryć, że właśnie to było przyczyną niedosytu u wielu widzów. Spodziewali się oni bowiem powodów mocnych jak spadająca z piątego piętra cegła, a dostali opowieść o bardzo wrażliwej dziewczynie, którą strasznie mocno dotykały problemy życia codziennego wielu nastolatków na świecie.
"13 powodów" miało w sobie jednak to coś, co wyniosło go na wyżyny listy moich ulubionych seriali. Mianowicie przedstawienie osób, którzy tytułowymi powodami byli. Serial bowiem przewspaniale oddał fakt, że w prawdziwym życiu zazwyczaj nie ma czarnych charakterów - są po prostu ludzie. Ludzie popełniający czasami błędy, których konsekwencje mogą być opłakane. Nie jestem jedyną osobą, która nie zauważyła zła w większości osób związanych ze śmiercią Hanny. Co więcej, wielu z nich współczułam tak samo jak Hannie. Nie powiem, że nie zachowali się źle w sytuacjach, która na taśmach przedstawiła nam dziewczyna, ale jak napisałam wyżej - to tylko ludzie, którzy nie są nieomylni i popełniają błędy. Ważne, by wyciągać z nich lekcje, a w przypadku tych postaci widać, że wyciągnęli wielką lekcję życia
ze swoich pomyłek.
ze swoich pomyłek.
Dobrym ruchem okazało się również pokazanie historii z perspektywy Clay'a. Od pierwszego odcinka można było zauważyć, że zależało mu na dziewczynie jak mało komu. Chłopak bardzo przeżywał to, co spotkało dziewczynę, często też przypominał sobie swoje nieadekwatne do sytuacji zachowanie w stosunku do niej. Widz mógł przeżywać całą opowieść razem z Clay'em - razem z nim można było płakać, wkurzać się na "winnych" i chcieć w imię Hanny coś zrobić. I choć czasami irytował (zwłaszcza z tym, że co rusz chciał przestać słuchać kaset i tak się z tym ociągał, co było dość uciążliwe), nie da się ukryć, że był najlepszym kandydatem na głównego bohatera.
Kolejny plus dla serialu leci za wspaniałą obsadę - zwłaszcza dla Katherine Langford, która była znakomita, a był to jej debiut przed kamerą. Aktorzy byli niesamowici w swoich rolach, cudownie oddali ducha swoich postaci i urzekali widza tak, by ten nie chciał przestać ich oglądać. Dodatkowo ogromny plus za realistyczne (czasami bardzo realistyczne) sceny.
Serial wspaniale oddaje obraz życia z perspektywy nastolatków, społeczeństwo młodych ludzi i ich stosunek do siebie. Oprócz tematu samobójstwa, który podkreśla grubą kreską powagę problemów związanych z nastoletnim życiem, twórcy pokazują jak egoistyczni i wybrakowani w dobrych cechach mogą być modzi ludzie, jak wielką wagę przywiązują do popularności, jak chwiejne są ich uczucia, jak niska jest często ich samoocena, jak łatwo czasem ich zranić i jak o dziwo łatwo zatuszować własne nieszczęście i zło, które ich spotyka.
Moja ocena: 9/10
Brian Yorkey "Thirteen Reasons Why" | Netflix | 13 odcinków | 60 min
Co do wiadomości na temat drugiego sezonu... Jak wiadomo, serial powstał na podstawie książki i został w nim wyczerpany cały materiał powieści. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby jeszcze coś wymyślić, a nawet, gdyby to się komuś udało, wątpię, że byłoby to czym przynajmniej nieniszczącym tego, co stworzono w pierwszym sezonie. Jedynym sposobem, w jakim widziałabym powrót tego serialu byłoby zrobienie z niego antologii. Zupełnie nowa historia, łącząca się z poprzednią jedynie tematem 13 powodów na coś (niekoniecznie na samobójstwo, choć i to byłoby możliwe). Taka forma mogłaby przejść.
A teraz, czas na spoilerowe opinie!
Pisząc, że "zazwyczaj nie ma czarnych charakterów[...]" w słowie "zazwyczaj" miałam na myśli przede wszystkim Bryce'a, którego człowiekiem można nazwać jedynie przez wyłącznie biologiczny punkt widzenia, Courtney, która jak najbardziej zasłużyła na "swoją taśmę" i trochę Marcusa - jednak jego życie gdzieś pominięto i nie wiemy o nim zbyt dużo prócz wiadomości z kasety, że jest dupkiem, więc gdzieś we mnie tli się nadzieja, że nie był czarnym charakterem
Zdecydowanie gwałt Bryce'a był powodem, który mógł pchnąć Hannę do samobójstwa. To akurat nie była błahostka a okrucieństwo, którego doznała i naprawdę mogło to doprowadzić do takiego ostatecznego rozwiązania. Ten powód chyba sprawił, że Hannah miała jakiekolwiek podstawy do zakończenia swojego życia. Reszta powodów była zbyt błaha, jednak w wielkiej mieszaninie, do której dodano jeszcze gwałt nie sposób dostrzec "właściwości wybuchowe".
Co do Courtney... Nie wyobrażam sobie jak można być aż tak perfidnym. Co to miało być, rujnowanie komuś życia, tuszowanie swoich wstydliwych tajemnic okropnym kłamstwem... Nie, to co zrobiła ta dziewczyna było przegięciem na całej linii i nie wyobrażam sobie, że cokolwiek może w choćby minimalny sposób wybronić ją z bycia czarnym charakterem tej historii.
Mimo tego, że serial wywarł na mnie duże wrażenie to oceniłabym go jako średni. Nie był żadnym serialowym arcydziełem, a fabuła w niektórych momentach prosiła o pomstę do nieba.
OdpowiedzUsuńSłowa twojej polonistki, jak i twoja wypowiedź na temat wagi problemów trochę zmieniły mój pogląd na Hannah.